Trochę mnie rozwaliła głupota tej sceny. Meyer, doświadczony, inteligentny starzeć, jak można się domyślić zagorzały szachista robi naglupszy ruch szachowy i zastawia pułapkę na własnego króla. Jak można potem poważnie traktować taką postać.
Chyba, że ta scena ma jakieś drugie dno, którego nie skumałem.
A potem wchodzi bezszelestnie przez zamknięte na klucz drzwi do sklepu ratując "dzieciaka".
Takie "kwiatki" co chwilę wyskakują.