Już nie bądź taka delikatna. Pacino jest tak wybitnym aktorem, zagrał w tylu dobrych filmach więc może sobie pozwolić na takie "wygłupy"
Sandler miał cholerne szczęście, że mógł z nim zagrać, mimo tego że to beznadziejny film.
moja wypowiedź na stronie tego filmu:
"mówicie, że śmiesznych scen jak na lekarstwo, a ja zaśmiałam się 11 razy :)
Al strasznie sobie tym namieszał, ale on zawsze miał kompleks, jeśli chodzi o komedie, chciał być zabawny i często zapewniał, że potrafi się wygłupiać. ciekawe, jak bardzo chciał tu zagrać. i tak się go miło oglądało, a rap na końcu powalał. przecież to koleś po siedemdziesiątce! a tak tańczył! niezłe, nie wiem, skąd aż tak niska ocena i tyle złotych malin, nie było tak źle =)"
nie jestem zbyt delikatna, większość ujęć z Pacino mnie zniesmaczyło, filmu nie uważam za beznadziejny, uzbierał sobie te 5-6; Pacino uwielbiam, ale gdybym nie czytała jego biografii, nie zrozumiałabym, czemu tu wystąpił
Faktycznie, nie był to zbyt ambitny film, jednak zgodzę się, że aktor taki jak Pacino ma dystans do takich filmów i może sobie pozwolić na przyjmowanie tego typu ról.
Al jest tak znakomitym aktorem, że nawet w największej chałturce sobie poradzi.
PS. Polecam biograficzne "Serpico" z jego kapitalną kreacją, bo widzę że nie widziałeś.
Uwaga - film jest oparty na biografii, ale Franka Serpico, a nie Pacino. Bo zdaje się, że trochę narodu dziwne wnioski wyciąga z filmu co do życiorysu Pacino, szczególnie co do jego życia osobistego.
Przypomniało mi 'Lakier do włosów' w filmografii Travolty/Walkena. No cóż... podobnie jak tam, albo na chwilę chowamy tzw. 'dobry smak i erudycję' do kieszeni i bawimy się jak dzieciaki w przedszkolu, albo wnerwi maksymalnie. Przyznam, że po 24 latach od opuszczenia przedszkola nie zawsze jest to łatwe, żeby odpuścić krytyczne spojrzenie, ale spróbować można.